Trener Waldemar Fornalik przed meczem w Poznaniu
"Trudniej broni się tytułu, niż go zdobywa"
"Czekaliśmy na ten awans"
TAI WOFFINDEN
- Jesteś faworytem tegorocznej rywalizacji o tytuł indywidualnego mistrza świata na żużlu. Czujesz presję kibiców i sponsorów?
- Nie czuje presji, gdyż nic nie muszę. Chce być najlepszy i planuje obronić mistrzowski tytuł.
- Łatwiej zdobyć, czy bronić mistrzowski tytuł?
- Zobaczymy, ale nie jestem nowicjuszem. Nie pierwszy raz wygrałem mistrzostwa świata.
- Bije od Ciebie pewność siebie. Zmieniłeś się.
- Taki mam charakter. Owszem, gdy miałem naście lat i na żużlu stawiałem pierwsze kroki, znajdowałem się w cieniu. To chyba oczywiste. Teraz jestem w innym miejscu swojej kariery. Zdobyłem tytuł indywidualnego mistrza świata. Na pewno pójdę dalej i w tym roku zamierzam obronić mistrzowska koronę. Jeśli pytają mnie kibice lub dziennikarze, czy zamierzam wyrównać rekord Ivana Maugera i Tony’ego Rickardssona, odpowiadam bez zastanowienia: jestem przygotowany na ustanowienie rekordu. Wjechałem na żużlowy top i nie zamierzam kapitulować.
- Możemy się domyślać, że siedem złotych medali zadowoli Woffindena?
- Jeszcze raz powtórzę, że wyrównanie rekordu mnie nie zadowoli.
- Kiedyś Tony Rickardsson powiedział, że trzeba żyć speedwayem 24 godziny na dobę, żeby osiągnąć sukces. Nie wystarczy tylko trenować i brać udział w zawodach.
- Zgadza się. Jeśli chcesz cos osiągnąć musisz zaangażować się całym sercem.
- Czy żużlowiec zmienia się, zakładając rodzinę. Słyszałem opinie, że mając dzieci, podejmuje mniejsze ryzyko na torze. Bardziej chroni swoje kości. Potrafi odpuścić, żeby nic złego się nie stało.
- W moim przypadku jest inaczej. Narodziny córeczki dały mi impuls do działania. Mam to szczęście, że potrafię wyłączyć się. Staram się rozgraniczyć obowiązki zawodowe i Zycie prywatne. W domu nie rozmawiamy o żużlu. Przekraczam próg mieszkania i przestaję być żużlowcem. Dom stanowi dla mnie oazę spokoju i relaksu. Liczy się tylko rodzina. Z kolei, gdy wyjeżdżam na zawody, już w drodze na stadion wyłączam myślenie o najbliższych. Skupiam się na robocie. Moje myśli krążą tylko wokół zawodów. Zwariowałbym, gdyby żużel miał mi towarzyszyć przez 24 godziny na dobę.
Rozmawiali: Robert Duda i Jakub Gralik
fot.Photo.sportowy24.net