Trener Waldemar Fornalik przed meczem w Poznaniu
"Trudniej broni się tytułu, niż go zdobywa"
"Czekaliśmy na ten awans"
NIE TYLKO TAKTYKA
Dodano: 2024-02-17 19:50, autor: admin admin (MC)
Zródło: własne
Zespół poznańskiego Lecha jako pierwszy w tym sezonie zdobył stadion Jagiellonii i traci już tylko dwa punkty do liderów PKO Ekstraklasy. Kolejorz wygrywając w Białymstoku 2:1 zrobił duży krok w stronę głównego celu w tym sezonie. Jest nim mistrzostwo Polski!
Poznaniacy mierzyli się z liderem tabeli osłabieni kadrowo. Na mecz nie pojechali kontuzjowani „Mika” Ishak, Miha Blazić i Adriel Baloua oraz Artur Sobiech. Radosław Murawski wszedł na boisko w 64 minucie, gdyż w tygodniu poprzedzającym mecz, leczył uraz, którego nabawił się w spotkaniu z KGHM Zagłębiem Lubin. Kilku zawodników do końca, czyli do soboty walczyło z czasem. Jak choćby Antonio Milić.
Dla Lecha było to więc ważny sprawdzian, ba, praca klasowa która może zaważyć na ocenie końcowej na świadectwie. Przecież wszyscy mieliśmy w pamięci pojedynek Lecha z „Jagą” na Bułgarskiej z jesieni, gdy gospodarze prowadzili 3:0 i trochę na własne życzenie, roztrwonili przewagę i mecz skończył się podziałem punktów.
Lech w Białymstoku koncertowo rozegrał pierwszą połowę. Pierwsze 45 minut zakończył prowadzeniem 2:0.
- Zagraliśmy prawie dokładnie tak, jak chcieliśmy. Chcieliśmy trafić ze stałego fragmentu gry i to zrobiliśmy. Chcieliśmy z kontrataku, zmieniając szybko stronę, bo widzieliśmy, że tutaj jest problem naszych przeciwników, i też tak zrobiliśmy. Te momenty rozegrane zostały tak, jak chcieliśmy – tłumaczy trener Mariusz Rumak.
Jagiellonia przez całą drugą połowę dominowała. Chwilami posiadała dużą przewagę, dominowała i wydawało się, że gol lub nawet gole, to jest kwestia czasu. W zasadzie mogło skończyć się 2:2, gdyż w ostatniej akcji meczu Caliskaner posłał mocny strzał na bramkę rywala i bramkarz Mrozek wykazał się niesamowitym instynktem.
"Był to dla nas wyjątkowy mecz. Pierwszą połowę musimy zaliczyć do udanych, dobrze weszliśmy w to spotkanie, strzeliliśmy gola, później następnego, ale wiedzieliśmy, że 2:0 może okazać się za niskim prowadzeniem. W końcu jesienią straciliśmy z tym samym rywalem aż trzy bramki i to u siebie. Wiedzieliśmy, na co stać Jagiellonię, wytrzymaliśmy jednak trudne momenty, dopisywało nam także trochę szczęścia, a pod koniec uratował nas również Bartek Mrozek " - Kristoffer Velde (Lech Poznań).
Skończyło się 2:1 dla Lecha. Punkty pojechały do Poznania. Dla trenera Rumaka mecz i wygrana z Jagiellonią miał jednak dużo większe znaczenie.
- Kolejorz odniósł dzisiaj dwa duże sukcesy. Wywalczył trzy punkty na stadionie, który nie został do tej pory zdobyty w tym sezonie, więc go odczarowaliśmy. To jest pierwszy sukces. A drugi, że wywalczyliśmy wygraną z pięcioma wychowankami i trzema młodzieżowcami w jedenastce. To pokazuje, jak buduje się zespół w Poznaniu. Kiedy brakuje tak wielu piłkarzy, wciąż jesteś w stanie grać przeciwko zespołowi, który gra najlepiej piłką w Polsce – mówi z duma trener Kolejorza.
MiC
fot.jagiellonia.pl